Zdejmowanie Etykiet z Butelek Wina
Wydawałoby się, że nic prostszego nie może istnieć. Ot wkładamy butelkę do ciepłej wody i po kilku minutach w zależności od jej temperatury i czy bieżąca czy też z oszczędności – stojąca, wyjmujemy pływającą swobodnie etykietę i poddajemy procesowi suszenia, po czym posmarowawszy uprzednio klejem UHU lub Amos glue stick, wlepiamy do naszej Księgi Win w stosowne miejsce.
Otóż nic bardziej błędnego. Przygoda z taką nalepką to jak film z Myszką Miki i psem Guffy o czyszczeniu dzwonu z wybijającymi godziny figurami na wieży ratusza. NIC SIĘ NIE UDAJE!
Kiedyś były proste roślinne kleje stosowane w przemyśle i te nalepki faktycznie odchodziły błyskawicznie. Te czasy minęły. Bezpowrotnie. I zwróć uwagę Czytelniku, że im lepsze wini tym nalepkę trudniej zdjąć. To akurat jest zrozumiałe, bowiem jak wysoka jakość to we wszystkim. Tym niemniej przecież nie damy się pokonać byle nalepce. VENCEREMOS!
Możemy wybrać jeden ze sposobów poniżej opisanych na chybił trafił zakładając, że klej jest wodo-nieodporny lub odwrotnie. Możemy też od razu zaatakować etykietę bronią najskuteczniejszą tzn. Label Remover’em, czyli nalepką plastikową przezroczysta, którą nalepiamy na etykietę. Tylko ona tania nie jest. Zacznijmy więc po gospodarsku. Wpierw zrobimy próbę wodną.
1.METODA MOKRA
Zdejmowanie etykiet winnych z butelek szklanych metodą mokrą zaczynamy od próby zdjęcia jej pod działaniem bieżącej gorącej wody. Używamy w tym celu kranu lub czajnika. 1-3 min polewamy etykietę delikatnie nożykiem lub paznokciem odseparowując brzeżek od szkła, aby pomóc wodzie eksplorować klej i go rozmiękczać. Jeśli widać, że proces zaczyna być skuteczny to znaczy, że metoda wodna/mokra ma w tym przypadku potencjał i wystarczy, ze nalejemy tejże gorącej wody do zlewu lub miski, garnka, dowolnego naczynia i wrzucimy butelki tej samej aparycji na jakiś czas, aby je następnie delikatnie zdjąć o ile już same nie spłynęły. Następnie kładziemy je na papierze tzw. użytkowym z rolki w celu osuszenia. Bardziej pedantyczni kolekcjonerzy mogą po wstępnym osuszeniu posłużyć się żelazkiem podgrzanym do 30-60 st C by przez bibułę lub nielakierowany papier rozprostować naturalne fałdy.
2.METODA CHEMICZNA
Zdejmowanie etykiet metodą chemiczną przydaje się, gdy klej jest twardy i syntetyczny i nie poddał się metodzie wodnej. Znam jednak sytuacje, gdy tej samej serii butelka poddawała się metodzie mokrej i chemicznej. Taki klej widać był uniwersalny. Do chemicznej metody potrzebny jest rozpuszczalnik. Raczej tłusty niż taki o niskiej lepkości typu tetra, toluen. Czasem nawet zwykły olej kuchenny spełnia swoje zadanie, a czasem słynny i niezastępowalny w każdym warsztacie męskiej pierwszej pomocy WD 40. Niemniej jednak ja polecam wypróbowany i skuteczny w niemal 50% Labelclene.
Ten płyn dostępny w Internecie służy raczej do usuwania nalepek zwłaszcza denerwujących sklepowych nalepek cenowych, które nawet po oderwaniu prześladują nas lepkim brudnym śladem. Tym niemniej delikatnie obchodząc się z nalepką łatwo zdejmujemy ja w całości. Po zdjęciu osuszamy papierem serwetką lub szmatką z grubsza i zostawiamy w przewiewnym miejscu, aby ułatwić rozpuszczalnikowi odparowanie, a samemu się nie zatruć… W metodzie chemicznej nawilżamy etykietę szmatką lub pędzlem etykietę na butelce bez przesady, ale i bez sknerstwa. Następnie pozostawiamy na kilkanaście minut, aby proces mógł zajść i lekko podważając nożykiem róg etykiety zdejmujemy zadziwiająco łatwo… No chyba, że nie zdejmujemy… Wtedy powtarzamy proces, a jeśli i to jest bezskuteczne i widzimy, że etykieta jest pancerna – twórczo zmieniamy podejście (patrz met mokra lub chirurgiczna). Warto pamiętać, że rozpuszczalniki nawet te tłustawe odparowywują wiec, jeśli zastosujemy ich zbyt małą ilość, a na dodatek zapomnimy o robocie na dłuższą chwilkę np. kończąc następną butelkę pysznego winka z koleżanką etykieta może wyschnąć i trzeba powtarzać.
3. METODA PROFESJONALNA (Label Remover)
Tak nazwałem sposób zdobywania etykiet, a ściśle mówiąc jedynie ich wierzchniej warstwy dla potrzeb kolekcjonerskich za pomocą wyżej wspomnianych nalepek plastikowych. Nazywa się je Wine Label Remover (ang) albo Wine Label Lift (ang) i kupuje przez Amazon np. lub w sklepach enofilskich w USA lub GB. (w innych krajach ich nie spotkałem w sprzedaży detalicznej.
Są świetne i skuteczność ich po latach doświadczeń oceniam na 90% albo i więcej, jeśli zachować cierpliwość i takt w posługiwaniu się brzytwą, żyletką etc. Niestety nie są tanie, a jak są to ich skuteczność spada. No cóż…samo życie. Instrukcja jest na opakowaniu, powiem tyle, że to proste jak konstrukcja cepa: nalepiamy nalepkę po zdjęciu jej ochronki –na etykietę i zostawiamy na 24 g zgodnie z instrukcją, oporne etykiety forsujemy pozostawiając je pod działaniem naszej broni kilka dni. Muszą się poddać. Nalepka jest poryta specjalnymi związkami chemicznymi, które penetrują papier etykiety na głębokość kilkunastu mikronów i zespalają się z nim jak zaprawa z cegłą. Oderwanie nalepki powoduje oderwanie właśnie tej wierzchniej warstwy z nadrukiem zawierającym niezbędne dla nas informacje i kolorystykę. Obraz maluje tysiąc słów dlatego chcemy ją mieć – ona będzie nam przypominać miłe, wspólnie spędzone chwile. Możemy wkleić ją teraz do naszej Księgi Win – albumu i ocalić od zapomnienia…Brzegi nalepki się przykleją dość bezpiecznie, niemniej jednak ja osobiście praktykuję choćby krzyżowe maźnięcie środka klejem Amos Glue Stick w sztyfcie albo UHU. Robię to by uniknąć przypadkowych odklejeń i zmarszczeń. Można –nie trzeba.
4. METODA CHIRURGICZNA (zwana też benedyktyńską)
Kiedy żadna z metod powyżej przytoczonych nie przynosi oczekiwanych rezultatów przetrząsamy dom w poszukiwaniu ostrych narzędzi. Nie w celu podcięcia sobie żył, broń Boże, ale w celu przystąpienia do precyzyjnej pracy wymagającej dużego wyczucia, delikatności, cierpliwości i dobrego wzroku. Zaopatrujemy się najlepiej w skalpel w sklepie ze sprzętem medycznym, żyletkę lub brzytwę po dziadku i zabieramy się do zdejmowania etykiety przez oddzielanie jej w/w urządzeniami od szklanego podłoża. Ta metoda ma 100% skuteczności, ale też wymaga nie lada nerwów, spokoju i czasu…Nie polecam niecierpliwym ani masochistom. Niemniej jednak często mariaż tej metody z uprzednim posmarowaniem LABELCLENE może bardzo ułatwić osiągnięcie celu.